Tomasz Kozak








Postacią, która najwyraźniej opowiada się za bezkompromisową walką w obszarze kultury jest Tomasz Kozak. Punktem wyjścia do rozmowy przeprowadzonej w ramach naszego projektu było zaproponowane przez autora pojęcie kultury trawersującej. Zostało ono jednak potraktowane przewrotnie i niejako skierowane przeciwko swojemu twórcy, użyte jako narzędzie eksperymentalnej falsyfikacji głoszonych przez niego postulatów. Przyjęta zasada naświetla szereg problemów wymagających głębszej analizy. Pierwszym z nich jest powiązanie idei wyzwolonej świadomości, samowiedzy i postępu z figurą Lucyfera (nawiązanie do pracy artysty: "Lekcja lucyferyczna", 2006).  Lucyferyczność jest w propozycji autora ateistyczną postawą filozoficzną, która w odniesieniu do kultury polskiej sprowadza się między innymi do gotowości na krytyczną i twórczą pracę z zasobami naszej zbiorowej pamięci, pracę umysłów uwolnionych spod kurateli konserwatywnych, zwłaszcza religijnych „opiekunów” strzegących status quo polskiej niedojrzałej, „niepełnoletniej” świadomości. Problematyczne staje się także pojęcie późnej polskości zestawione ze wspomnianą niepełonoletnością. Powstaje pytanie w jakim zakresie uwiąd i zmierzch Zachodu jest udziałem społeczeństw, którym historia i geopolityka uniemożliwiły kolekcjonowanie doświadczeń budujących gorzką dojrzałość zachodnich potęg kolonialnych? Artysta deklaruje także bezkompromisową postawę wobec tzw. eurosceptyków. Nie kwestionując wartości „projektu europejskiego”, trudno nie zadać pytania, czy cedując zupełnie suwerenność na ten ośrodek silnie zideologizowanej władzy nie kreujemy kolejnego potężnego „opiekuna” naszej niepełnoletności? Na czym polega napięcie pomiędzy ideą europejskiego superpaństwa a pragnieniem samoświadomości i naszą samodzielną, niezależną projekcją siły? W centrum myśli Tomasza Kozaka znajduje się postulat zwrotu ku idei Oświecenia. W tej sferze najwyraźniej manifestują się struktury myślowe wykazujące silne podobieństwo do religijnego dogmatu. Artysta z XVIII wiecznego pierwowzoru filozoficznego przejmuje specyficzne rozumienie świeckości republiki. Świeckość państwa jest tu definiowana nie tyle jako brak zainteresowania maszyny państwowej tym w co wierzą obywatele, ale raczej jako programowa linia ateistyczna. Przymus dopasowania bierze górę nad rzekomo najważniejszą, regulatywną ideą wolności jednostki. Zatem wolność nie jest dla każdego. Obywatel ma być świecki. Najwięcej wątpliwości budzi jednak stosunek autora do przemocy – tej symbolicznej, związanej z walką na polu kultury ale i szerzej – przemocy w ogóle. Odwołując się do kazusu wojny sprawiedliwej artysta przyznaje opcji liberalnej czy liberalno-lewicowej prawo stosowania przemocy wtedy, kiedy pertraktacje z użyciem maski pacyfizmu nie dają rezultatu. Tomasz Kozak czyni przy tym zastrzeżenie, że warunki i zakres stosowania przemocy wymagają dookreślenia. Mimo to pojawia się pytanie, czy takie postawienie sprawy nie osuwa się w praktyce w stan przyzwolenia na zaistnienie terroru rewolucyjnego jaki znamy z historii. Filozoficzna lucyferyczność ujawnia w tym kontekście „staromodny”, potworno-demoniczny charakter.
Niezwykle interesujący jest krytyczny stosunek artysty do pojęcia ponowoczesności. Wskazuje on, że mamy do czynienia raczej z późną nowoczesnością, że w istocie nie nastąpił żaden wielki przełom w naszym sposobie egzystowania, który byłby realnym przekroczeniem ery nowoczesnej. Takie przekroczenie pozostaje nadal jedynie w sferze życzeniowej a to z czym mamy obecnie do czynienia to jedynie próby kontestacji nowoczesności z pozycji filozofii postmodernizmu.
Z tej perspektywy fundamentalnie pozytywną i bardzo cenną wydaje się być propozycja rewitalizacji idei liberalnej, która wraz z elementami lewicowej wrażliwości społecznej miałaby dawać energię niezbędną do ocalenia kultury Zachodu, do wyrwania nas ze śmiertelnej pułapki wciągającego i dławiącego chęć przetrwania, postmodernistycznego grzęzawiska. Pytanie jednak, czy sensownym jest postulowanie przy tym równoczesnej anihilacji opcji konserwatywnej. Czy postulaty obu zachodnich opcji nie pokrywają się w jakimś zakresie (idea wolności osoby, idea sprawiedliwości, idea solidarności społecznej)? Czy walkę o przetrwanie Zachodu w warunkach – jeśli nie zderzenia to na pewno silnej konkurencji cywilizacji, należy toczyć równolegle z wyniszczającą walką wewnętrzną?
Rozmowa z Tomaszem Kozakiem dostarcza bardzo obszernego materiału badawczego trudnego do objęcia w krótkim tekście. Osobnego opracowania wymaga choćby część poświęcona strategiom artystycznym i instytucjonalnym polskiego świata sztuki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz