Artysta
zajmuje się prototypowaniem form relacyjnych – realizowaniem w
określonych ramach przestrzennych i czasowych, utopijnych sytuacji
społecznych. Aranżuje relacje, które nie występują w naszej
rzeczywistości na co dzień ale budowane w polu sztuki pozwalają
prześledzić mechanizmy i napięcia społeczne, wydobyć ukryte
pragnienia i sentymenty pozostające zwykle w sferze „nie do
pomyślenia”, istniejące ale nie wypowiadane na głos. Dzieło
sztuki staje się tutaj narzędziem badawczym, rodzajem aparatury
nastawionej na destylację naddatku wiedzy, który poddany później
analizom i kalkulacjom ma wspomagać proces poprawiania otaczającej
nas społecznej maszynerii.
Na
bazie prowadzonych eksperymentów artysta diagnozuje na przykład
przyczyny systemowych niesprawiedliwości. Ich źródła dostrzega w
wychowaniu i edukacji wpajających zasady bezwzględnej konkurencji
kosztem upośledzenia zdolności budowania pozytywnych relacji.
Wzorzec ten ma się przekładać na nierówności społeczne i
skłonność do egoistycznego „prywatyzowania” przez silniejsze
grupy i jednostki poszczególnych sfer życia ludzkiej wspólnoty. W
pracy „Poziomica” Łukasz Surowiec postuluje zrównanie,
uśrednienie płac. Różnice wynikające z odmiennego charakteru
świadczonej pracy, różnego poziomu sublimacji kompetencji i
różnych nakładów inwestycyjnych związanych z wykształceniem
pracowników miałby rekompensować tak zwany naddatek symboliczny
oraz poczucie większego wpływu i spełnienia. Idea sprawiedliwości
społecznej wydaje się być osią proponowanego przez artystę
systemu wartości. Twórca wskazuje na fiński model edukacyjny
skupiony na wychowaniu do współpracy a nie do konkurencji,
postuluje odejście od paradygmatu rynku kapitalistycznego na rzecz
kolektywizacji. Mówiąc o kategorii wspólnoty autor chętnie
definiuje ją przez pryzmat cech bądź zależności łączących
ludzkie zbiorowości – od wspólnego parkingu po wspólnotę
gatunkową, nieufnie jednak podchodzi do kulturowych czynników
zbiorowej tożsamości. Naród, państwo, klasa społeczna to w
proponowanej optyce twory sztuczne o zdecydowanie negatywnym
działaniu. Bardzo ciekawa jest argumentacja artysty różnicująca
chrześcijańską i lewicową wizję sprawiedliwości. Przekonuje on,
że na przykład chrześcijaństwo pozostawia dobrowolność świadczenia pomocy
potrzebującym, zaś socjalizm, czy precyzyjniej mówiąc komunizm,
jest lepszy, bo systemowo wymierza sprawiedliwość według tego, co
się człowiekowi słusznie należy. Pytanie jednak, czy to
rozumienie nie pomija choćby dwudziestowiecznej doktryny społecznej
katolicyzmu mającej w naszych warunkach spory wpływ na charakter
wrażliwości społecznej a przez to, czy perspektywa artysty jest
kompletna. Osobnym problemem jest społeczna recepcja i nośność
idei komunistycznej skompromitowanej w ubiegłym stuleciu przez
stosowanie terroru i przemocy. Łukasz Surowiec dystansuje się od
oczekiwań odbiorców, którzy chcieliby, żeby jego działania –
na przykład z bezdomnymi – pomagały im na bieżąco. W jego
pracach nie chodzi o pomoc interwencyjną ale o zmianę stanu
świadomości i postaw społeczeństwa.
Twórca
deklaruje się jako agnostyk, wskazuje na wiarę w naukę oraz na postęp
jako konieczną siłę napędową przemian.